Wiele jest sekretów na tym świecie, a jednym z największych z nich chińska polityka. O tym też jest książka 'A Death in the Lucky Holiday Hotel'. Pełen tytuł: 'A Death in the Lucky Holiday Hotel: Murder, Money, and an Epic Power Struggle in China'. Obstawiam, że co jest po dwukropku, to wina wydawcy. Najbardziej wciągające dzieło o współczesnych Chinach na jakie ostatnio trafiłem. Objętościowo nieco ma, ale czytało mi się cudownie. Z cyklu 'książka, którą zgłębiasz gdy masz wolne trzy minuty w oczekiwaniu na autobus'. Punktem wyjścia jest znalezienie zwłok obcokrajowca, Neila Haywooda, w luksusowym hotelu na obrzeżach Chongqing. Jego śmierć przyczyniła się/sprawiła/stała się okazją (do wyboru) do przetasowań na najwyższych szczeblach władzy ChRL.
Co wymiata:
- tło spraw, których raczej się nie trafia w chińskich mediach (skorumpowany komisarz policji i pozbawiony skrupułów burmistrz tego cyrku, którzy współpracują ze sobą przez lata i przestrzeń kilku miast).
- zamiast pięknej femme fatale, po prostu Chinka (wiemy z jakim bobrem), która cwaniaczy na całego i kończy z konkretnym wyrokiem. Super jest to, że wcześniej pisze książkę o upośledzonej Ameryce, która cacka się z oczywistymi bandytami, zamiast ich od razu słać na krzesło elektryczne lub dożywocie. Szczęśliwie, doczekała się sprawiedliwego wyroku od ojczyzny w ciągu zaledwie kilku godzin. Aha, jeszcze lepsze jest to, że to żona Bo Xilaia, człowieka, który swego czasu wcale poważnie bywał typowany do najwyższych szczebli władzy ChRL. Sam Bo Xilai trochę potem również otrzymał skierowanie na medytacje w odosobnieniu.
- opis tego całego, wielkiego burdelu zwanego tutaj strukturą władzy. Właściwie gdziekolwiek nie zbliża się do opisu struktur - sądowniczej, ustawodawczej, aparatu policji, organizacji państwa - to jasno pokazuje, że - cytując wnuka klasyka - państwo działa tylko teoretycznie. Bo praktycznie, to żeby maksymalizować zyski i wpływy wąskiej grupy wybrańców.
- oczywiste jest to, że jeden z bohaterów nazywa się Wang. Nie ma w Chinach żadnego newsa bez osoby o tym nazwisku.
Gdybym miał wymieniać wady, to jedyna jest taka, że dzieło się nieco zdezaktualizowało. Wiele z myśli i teorii autora rodem z 2012 okazały się być strzałem w ciemność, który to strzał nigdy nikogo i w nic nie trafił. Są też takie, które weszły w tarczę nieco lepiej, inne są dyskusyjne. Drugą stroną medalu jest to, że przecież ten chłop nie wykupił abonamentu w Delfach, więc po prostu zgadywał i opierał się nierzadko na domysłach - Partia nie słynie z otwartości i wylewnych konferencji prasowych. Książka wymagałaby pewnego przeredagowania na realia AD 2015, ale nawet przy tych mankamentach, czytało mi się to 'iście zajebiście'. Napisane jest z takim ogniem, lekkością, znajomością tematu i znawstwem, że idzie się pomodlić o więcej takich książek. Zapewne też jeżeli ktoś żyje tutejszą polityką, to wówczas pewnie wie o wiele więcej o sprawie niż ja i wiele rzecz*a które dla mnie były odkryciami, będzie dla niego oczywistych.
Na dzieło trafiłem z okazji współautorstwa człowieka, który napisał wspomniane niegdyś wspomienia z czasów Rewolucji Kulturalnej, czyli 'The Little Red Guard: A Family Memoir', czyli Wenguang-A Huang-A.