Niestety, okazało się, że jest zbyt kontrowersyjny na chiński rynek. Wyszło na jaw, że swego czasu wykorzystywał podczas koncertów zdjęcie Dalai Lamy, ergo w Chinach zagrać nie może.
Gratulujemy chińskiej cenzurze.
Totalnym kalafiorem wisi mi twórczość Bon Joviego. Jeżeli jadę autem i się włączy, to nie zmieniam stacji, ale sam go sobie nie odpalę (OK, właśnie to zrobiłem). W życiu by mi nie przyszło do głowy, że ten zawodnik może być jakoś zaangażowany politycznie - bo de facto nie jest. Zapewne mu w blond łepetynie nie zadzwoniło, że użycie zdjęcia Dalai Lamy wpłynie na jego plany koncertowe. Ba, ja bym nigdy o tym nie wiedział, gdyby nie towarzysze z Pekinu, którzy byli łaskawi uświadomić szerszej publice, że takie coś miało miejsce.
Gratulujemy.
Suma doświadczeń jest taka, że jeżeli chce się, żeby coś stało się popularne, to należy to ocenzurować. W PL zjawisko to przybrało taką postać, że jak kościół zaczął jechać po filmie 'Ksiądz', to film ten machnął cudowny box office. Podobnie było z 'Dogmą' Smitha i 'Skandalistą Larry Flynt' Formana. Potem jednak polski kościół się nauczył i przestał się wydurniać z rzucaniem klątw na sztukę. Szkoda, bo promowanie filmów szło im całkiem nieźle. Niestety, lub stety, Partia matka tej wiedzy nie ma. W efekcie zamiast mieć koncerty Bon Joviego, które raczej nie zawierałyby treści nacechowanych politycznie, mają wstyd i gnój na całego. W cywilizowanym świecie, za odwołanie koncertów płaci się horrendalne odszkodowania. Tutaj pewnie wiele się nie wydarzy, może organizator wyda jakieś rzygotliwe oświadczenie, że to wina Bon Joviego, że nie rozumie Chin, że to on powinien zapłacić i że oszukał fanów.
Chociaż mamy pewną sumę doświadczeń związanych z Chinami, to jesteśmy pod wrażeniem: uczynienie z Bon Joviego figury politycznej i ofiary cenzury... Tak potrafią tylko nieliczni. Zresztą cały cyrk zwany wolnością słowa w Chinach jest dziełem cenzury - Tiananmen jest tabu w diabli. Powiedzmy, że podobnym wydarzeniem była masakra w kopalni Wujek. Możemy sobie o tym mówić ile chcemy. Ilu Polaków o tym debatuje? Ile osób spoza Polski o tym wie? A przecież nie ma zakazu, mamy dostęp do materiałów, możemy sobie o tym dowolnie rozprawiać.
W ramach solidarności z ciemiężonym:
http://www.youtube.com/watch?v=MfmYCM4CS8o
I'm going down in a blaaaaze of gloooooooooory
Nie, że nie mam co robić z życiem, ale czasem rzucam sobie okiem na blogi Polonii w Chinach. Cieszy nas, że jesteśmy mniej lub bardziej wspominani. Tak bardzo nam przykro, że zepsuliśmy tylu osobom radość życia w kraju odrazy... Przyjacielsko przypominamy: piszcie o tym, że w Chinach jest super. Że można się wszędzie odlać i zapalić peta, a nawet wypić piwo. Trochę Państwu życie utrudniać może chwilowa sytuacja na rynkach finansowych, ale nie zapominajmy: Żydzi! Żydzi z USA są winni. I działo magnetyczne. W końcu przecież nie ten zamordystyczny system, tylko siły zewnętrzne. Pamiętajcie, wrzucajcie zdjęcia ryżu za 5 RMB i opowiadajcie, że jesteście królami życia. Omijajcie tematy takie jak rozwój zawodowy, zanieczyszczenie, jakość niemal wszystkiego i normy zachowania publicznego. A Bon Joviego posłuchajcie sobie na słuchawkach.
Nie mamy złudzeń, i tak przeczyta to jakiś biedak zatrudniony przez ambasadę, który będzie nam wykazywał, że się nie znamy, a Chiny to cudowny kraj. Szczęśliwie, my w nim nie mieszkamy. I możemy sobie iść na koncert Bon Joviego, Slayera, Tori Amos lub jakiekolwiek innego artysty.